Morfina

Morfina

  • Downloads:7956
  • Type:Epub+TxT+PDF+Mobi
  • Create Date:2021-07-09 09:54:43
  • Update Date:2025-09-06
  • Status:finish
  • Author:Szczepan Twardoch
  • ISBN:8308050115
  • Environment:PC/Android/iPhone/iPad/Kindle

Summary

Bóg?
Honor?
Ojczyzna?

Morfina!

Konstanty Willemann, warszawiak, lecz syn niemieckiego arystokraty i spolszczonej Ślązaczki, niewiele robi sobie z patriotycznych haseł i tradycji uświęconej krwią bohaterskich żołnierzy。 Jest cynikiem, łajdakiem i bon-vivantem。 Niewiernym mężem i złym ojcem。

Konstanty niechętnie bierze udział w kampanii wrześniowej, a po jej klęsce również wbrew sobie zostaje członkiem tajnej organizacji。 Nie chce być Polakiem, nie chce być Niemcem。 Pragnie jedynie zdobyć kolejną buteleczkę morfiny i żyć swoim dawnym życiem bywalca i kobieciarza。

Przed historią jednak uciec się nie da。

Szczepan Twardoch w Morfinie osiągnął rzecz rzadką w polskiej prozie - wykreował antybohatera, którego nie sposób nie lubić。 Młody pisarz tak jak najwięksi – Witkacy, Gombrowicz, Littell – potrafi ukazać słabego, rozdartego człowieka wplątanego w wielką historię。
Szalona, transowa i odważna powieść。

Download

Reviews

Karol Walesiak

W połowie książki się poddałem。 Znudziło mnie to niezmiernie。

ojojojojo

Morfina sprawia wrażenie poematu epickiego; lecz co Homerowi udało się osiągnąć jednym zdaniem, Twardoch męczy przez stron sześćset - i zamęcza。 Niby Atene nad Pellidą, nad Konstanytym Willemanem krąży czarna bogini, swoista Mojra, która raz stanowi światełko rozsądku, to znowu spycha Willemana w głębiny rozpaczy i uzależnienia。 Jednak przebłyski wszelkie myśli jakiejś - filozoficznej czy historycznej, czy nawet społecznej - naraz gaszone są trzema słowami: jebał go pies。 Gdyby tylko Twardoch by Morfina sprawia wrażenie poematu epickiego; lecz co Homerowi udało się osiągnąć jednym zdaniem, Twardoch męczy przez stron sześćset - i zamęcza。 Niby Atene nad Pellidą, nad Konstanytym Willemanem krąży czarna bogini, swoista Mojra, która raz stanowi światełko rozsądku, to znowu spycha Willemana w głębiny rozpaczy i uzależnienia。 Jednak przebłyski wszelkie myśli jakiejś - filozoficznej czy historycznej, czy nawet społecznej - naraz gaszone są trzema słowami: jebał go pies。 Gdyby tylko Twardoch był na tyle sumienny, by poprowadzić jakąkolwiek myśl do końca, byłoby to naprawdę wybitne dzieło; zamiast tego jest to niekonsekwentny i denny traktat hedonistyczny i cyniczny。 Jest czy nie jest。 Jest。 Jest tak samo niekonsekwentny jak język Twardocha, raz piszącego polszczyzną współczesną, to zaś rzucającego jedno słowo, jedną formę bardziej archaiczną, jedno nawiązanie do dzieł Kostkowi współczesnych, wzorując się na dwudziestolecie。 Ostatecznie z jego utartymi niemal homeryckimi frazami bliższy język jest poematom doby antycznej niż interbellum。 Przedobrzył Twardoch ze wszystkim: ze wszelkimi środkami - stylistycznymi czy morfiną; z dziwkami, z konspiracją, z historią rodzinną (która mimo to stanowiła jedyne, czego Twardochowi można pogratulować), z wątkiem o tożsamości - ze wszystkim tym przedobrzył, a zarazem nie poruszył niczego wystarczająco。 。。。more

Csongor

Varsó messze volt, olyan messze, mintha nem is lenne。 569。 old。

Paulina Łukaszyk

Jestem absolutnie zachwycona narracją tej powieści。

Paula Jodko

A masterpiece!

Jasmin Frelih

A breeze to read。 I'm having a bit of trouble figuring out if the scenes I remember are from this book, or from the many other takes on the Slavic WW2 experiences I've read 。。。 He's a junkie, right, there's a prostitute, a wife?, there are arms, buried in the convent, he stumbles on a German massacre, there's gypsies 。。。 I don't really see the protagonist as having much of an identity problem, if anything the work underscores the fact that the question of allegiance is always a moral one, while A breeze to read。 I'm having a bit of trouble figuring out if the scenes I remember are from this book, or from the many other takes on the Slavic WW2 experiences I've read 。。。 He's a junkie, right, there's a prostitute, a wife?, there are arms, buried in the convent, he stumbles on a German massacre, there's gypsies 。。。 I don't really see the protagonist as having much of an identity problem, if anything the work underscores the fact that the question of allegiance is always a moral one, while any ethical failings are quickly pounced on by the simple minded as evidence of ethnic/cultural/religious/political ambiguity。 When he does the right thing, he does it because he's one of ours。 When he does the wrong thing, he does it because he isn't。 。。。more

Emilia

3,5 ⭐️

Bartosz Majewski

Słuchałem Morfiny w formie audiobooka na audiotece, czytanego przez Macieja Stuhra。 22 godzinne słuchowisko czytane w trakcie 6 najcięższych tygodni panującej pandemii Covid19 to spore obciążenie mentalne。 Szczególnie, że Twardoch nuża swojego czytelnika w odcieniach szarości i zmusza do zaakceptowania, że w tej historii nie istnieją proste podziały na dobro i zło。 Nawet barokowa narracja, która przez pierwsze 250 stron była trudna w końcu przestała przeszkadzać。 Dobra książka, wciągająca histor Słuchałem Morfiny w formie audiobooka na audiotece, czytanego przez Macieja Stuhra。 22 godzinne słuchowisko czytane w trakcie 6 najcięższych tygodni panującej pandemii Covid19 to spore obciążenie mentalne。 Szczególnie, że Twardoch nuża swojego czytelnika w odcieniach szarości i zmusza do zaakceptowania, że w tej historii nie istnieją proste podziały na dobro i zło。 Nawet barokowa narracja, która przez pierwsze 250 stron była trudna w końcu przestała przeszkadzać。 Dobra książka, wciągająca historia。 。。。more

Beata

My third book, almost in a row, by Szczepan Twardoch, and another winner! I always feel close to ani-heroes who may attempt to do something grand but somehow the fate is against them。Warsaw, just like the whole of Poland, in the early October of 1939 is a conquered place, with food and water shortages, with the atmosphere of defeat, with some hints what may lie ahead, and with some attempts to organize resistance。 Konstanty Willemann, whose roots are in Upper Silesia and who was brought up as a My third book, almost in a row, by Szczepan Twardoch, and another winner! I always feel close to ani-heroes who may attempt to do something grand but somehow the fate is against them。Warsaw, just like the whole of Poland, in the early October of 1939 is a conquered place, with food and water shortages, with the atmosphere of defeat, with some hints what may lie ahead, and with some attempts to organize resistance。 Konstanty Willemann, whose roots are in Upper Silesia and who was brought up as a Pole by his Silesian mother, did his part in the war, and now gets involved in the circumstances that are beyond his control。 Addicted to morphine, to a relatively comfortable life before the war, married to a daughter from right-wing family, not volunteering, agrees to do a deed that he considers noble and a gesture of defiance towards the Germans。 Konstanty is cynical in the way he perceives the reality but while seeking his true identity he can see more than those who play the patriotic roles。 Just like other anti-hero, Jan Piszczyk from a novel by Jerzy Stefan Stawiński, he cannot succeed, however, Konstanty is honest to himself and keeping the distance, is able to uncover the reality of the times。I liked everything about this novel brutal though it may be at times。 Characters like Konstanty Willemann have the feel of truth and I am never close to protagonists that are too heroic。 There are two narrators, Konstanty and a female narrator, unnamed, who reminded me of a Greek goddess Mojra as she knows the future and gives us an insight into the fate of people Konstanty meets or knows。 That is a fantastic narrative trick!I listened to an audiobook and Maciej Stuhr does a grand job! Twardoch's writing and Stuhr's interpretation - a terrific combination!I wrote the review in English as I would love it if Szczepan Twardoch got more recognition worldwide。 。。。more

Aleksandra

Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś mnie tak zmęczyło jak „Morfina”。 Z jednej strony książka absolutnie zachwycająca na wszystkich płaszczyznach, z drugiej trudno było się przedrzeć przez te niekończące się, rytmiczne, wprawiające w dziwny, transowy stan zdania i kilkutorową, poszatkowaną dygresjami narrację。 Mimo wszystko niezwykle doceniam kunszt pisarski Szczepana Twardocha i każda jego powieść to dla mnie pewnego rodzaju przeżycie i okazja do refleksji。 Niełatwe, ale warto。 Jeśli ktoś chce z Tw Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś mnie tak zmęczyło jak „Morfina”。 Z jednej strony książka absolutnie zachwycająca na wszystkich płaszczyznach, z drugiej trudno było się przedrzeć przez te niekończące się, rytmiczne, wprawiające w dziwny, transowy stan zdania i kilkutorową, poszatkowaną dygresjami narrację。 Mimo wszystko niezwykle doceniam kunszt pisarski Szczepana Twardocha i każda jego powieść to dla mnie pewnego rodzaju przeżycie i okazja do refleksji。 Niełatwe, ale warto。 Jeśli ktoś chce z Twardochem zacząć, to chyba nie polecam na start „Morfiny” - myślę, że dobrze zacząć od „Króla” :) 。。。more

Krysia

"moje małe, tajne zwyciestwo" "moje małe, tajne zwyciestwo" 。。。more

Radosław Magiera

Lekturą października w moim, czyli rawskim, Dyskusyjnym Klubie Książki była Morfina Szczepana Twardocha。 Nazwisko autora nic mi nie mówiło, nie śledzę wszak wieści z rynku wydawniczego, rankingów sprzedaży i innych elementów gry marketingowej uprawianej wokół książki w Polsce。 Wziąwszy tę grubą, bardzo grubą książkę do ręki, zastanawiałem się, czy to kolejna wydmuszka przy pomocy odpowiednich nakładów wykreowana na bestseller, czy też perełka w rodzaju Wyspy Klucz lub Czarnego ogrodu*。 Oczywiści Lekturą października w moim, czyli rawskim, Dyskusyjnym Klubie Książki była Morfina Szczepana Twardocha。 Nazwisko autora nic mi nie mówiło, nie śledzę wszak wieści z rynku wydawniczego, rankingów sprzedaży i innych elementów gry marketingowej uprawianej wokół książki w Polsce。 Wziąwszy tę grubą, bardzo grubą książkę do ręki, zastanawiałem się, czy to kolejna wydmuszka przy pomocy odpowiednich nakładów wykreowana na bestseller, czy też perełka w rodzaju Wyspy Klucz lub Czarnego ogrodu*。 Oczywiście mogłem zajrzeć do internetu i poczytać recenzje, ale nauczony doświadczeniem wiedziałem, że często rozmijają się z moimi ocenami, zwłaszcza te spisane w podzięce za darmowy egzemplarz do recenzji。 Jak zwykle więc postanowiłem dać książce szansę, by przemówiła sama za siebie。Gdy tylko pierwszy raz spojrzałem na okładkę, z taką niby niepozorną i banalną, ale jednak intrygującą grafiką, oraz zważyłem ciężar tomiku i uwzględniłem implikacje tytułu, wiedziałem, że to nie będzie rzecz do połknięcia w jeden lub dwa dni。 Odłożyłem więc na bok wszystkie inne zaplanowane lektury i napocząłem Morfinę。 I to była słuszna decyzja, gdyż jak się okazało, jest to jedna z tych powieści, które wymagają poświęcenia im odpowiedniej ilości czasu, których nie da się przeczytać szybko, ale jeśli się do niej podejdzie uczciwie, to odwdzięczy się jak rzadko która。Jest październik 1939 roku。 Okupowana Warszawa, która jeszcze nie zrozumiała, co oznacza słowo okupacja。 Konstanty Willemann, syn Polki i Niemca, arystokrata po mieczu, bogacz po matce, bawidamek i playboy z wyboru, wykreowany przez matkę na Polaka, przebył ze swym 9 Pułkiem Ułanów kampanię wrześniową w polskim mundurze。 Zdobywszy za udział w wojnie stosowne odznaczenie, wrócił do żony oraz syneczka w Warszawie i。。。 No właśnie, co dalej ze sobą począć?Sytuacja protagonisty jest wielce złożona i pełna dylematów。 Pierwszym, przynajmniej chronologicznie, jest matka。 Rozpieszczała syneczka i nadal to czyni, za niego podejmując wszelkie istotne decyzje i wciąż prowadząc go na zwykle luźnej, niemniej niezwykle skutecznej, gdy trzeba, smyczy; smyczy finansowej。 Funduje mu wszystko, nawet samochody, i Kostek nigdy się pracą nie skalał。 Ona uczyniła go Polakiem, choć równie dobrze mógł być Niemcem。 Uczyniła go bezwolnym, a on rozwinął się dalej w tym kierunku。 Stara się robić to, czego się od niego oczekuje – zdobyć żonę, spłodzić syna, pójść na wojnę, ale sam, tak od siebie, niczego nie chce。 Nawet morfiny, prostytutek i romansów, bez których trudno mu się obyć, też tak do końca, też tak naprawdę, na innym poziomie, nie chce。 No – chciałby świętego spokoju i żeby wszystko było tak jak przed wojną, żeby nikt niczego od niego nie żądał。 Tyle tylko, że świat się zmienił i nie jest to już możliwe。 Ta sytuacja, ta konieczność dokonywania wyborów, których dokonywać nie chce, ten przymus wykazywania się aktywnością, której w głębi siebie nie czuje, ale której pożąda otoczenie, męczą go coraz bardziej。Konstanty, jak to zwykle w jego przypadku, nie jest w stanie podjąć decyzji co do dalszego w swym życiu postępowania, skoro nie może prowadzić już dalszego, beztroskiego bytu, ale poddaje się wpływom i oczekiwaniom innych。 Nawiązuje kontakt z Muszkieterami, organizacją podziemną do dziś budzącą zagorzałe spory historyków, a raczej to organizacja nawiązuje kontakt z Kostkiem。 Co z tego wyniknie, ani jak się ułożą skomplikowane związki protagonisty z kobietami i używkami, tego oczywiście nie zdradzę。W Morfinie autor zastosował ciekawy chwyt – płynne przechodzenie narratora pierwszoosobowego między postacią głównego bohatera i bliżej nieokreślonego bytu w rodzaju Anioła Stróża (płci żeńskiej), który jednak nawiasem mówiąc ze swych obowiązków wywiązuje się słabo。 Czasami pojawiają się też byty pośrednie, a całość jest dość oryginalnym sposobem na oddanie stanu umysłu niszczonego przez morfinę i alkohol oraz pokonanie ograniczeń narracji w pierwszej osobie przez skorzystanie z wszechwiedzy narratora zewnętrznego。 To ostatnie pozwala wykroczyć poza ramy czasowe zdarzeń samej powieści i w drodze dygresji tego niematerialnego ducha opowiedzieć o losach postaci pobocznych, które same z siebie już w opowieści by się nie pojawiły。Warsztat literacki Szczepana Twardocha nie budzi najmniejszych zastrzeżeń。 Jest nawet lepiej; jest oryginalny i ma specyficzny sznyt。 Proza rytmiczna, transowa, dopasowana do przyjętej konwencji, pozwalająca czytelnikowi przejść ze zwykłej perspektywy w świat narkomana i alkoholika, w którym rzeczywistość i ułuda mieszają się we wciąż zmieniających się proporcjach。Dla osób, których „brzydkie słowa” odrzucają, nie będzie to lektura strawna。 Nie mam jednak tego autorowi za złe, gdyż uważam, że o pewnych rzeczach nie można pisać nie używając wulgaryzmów。 Pole bitwy, na którym ranni i umierający krzyczą tylko „Matko” i „Chryste”, na którym nikt nie wyje niczym zwierzę i nie klnie gorzej niż szewc jest równie realne, co alfons w zaułku przemawiający do prostytutki salonowym językiem。 Pisanie przy pomocy słownika ocenzurowanego mieszczańską, katolicką lub jakąkolwiek inną pruderią jest dopuszczalne w pewnej konwencji; nie razi w Potopie czy Czterech Pancernych, gdyż te kanony są krańcowo odległe od opisywania rzeczywistości, ale takie rzeczy poza określonymi wyjątkami tchną sztucznością i infantylnością。 Twardoch i tak litościwie się obszedł choćby z wojskowymi, bo jak brzmi język wojaków, wie każdy, kto choćby przechodził odpowiednio często koło koszar。Intryga to właściwie opowieść o pierwszych dniach okupacji Stolicy i Polski, za co wielka chwała autorowi, gdyż to moment nieczęsto tak odważnie i z wyczuciem ukazany。 Niepewność, nadzieja, niewiedza, złudzenia。。。A o czym jest ta powieść, co jest w niej wątkiem dominującym? O przegranej wojnie i postawach, które ona uruchamia。 Oczywiście również o okupacji i walce o wolność。 Ale czy nie ważniejsze jest poszukiwanie własnej tożsamości przez bohatera? A może o rolach społecznych, które przyjmujemy, nie zawsze z własnej woli i często nie do końca świadomi konsekwencji? O rolach, które gramy, i które są równocześnie niejednokrotnie krańcowo odmiennie oceniane przez różne osoby zależnie do tego, w jakich rolach one nas postrzegają i jakie uważają za postulowane? A może o wpływie okoliczności i środowiska na podejmowane przez nas decyzje? A czy mniej ważny jest dylemat – kto gorszy, pusty bohater czy zaślepiony ideowiec? Nie wiem。 Jest po trochu o tym wszystkim i o wielu innych jeszcze rzeczach。 Twardoch raczej stawia pytania, niż daje odpowiedzi, ale niewielu rodaków takie pytania stawia, o szukaniu odpowiedzi nie wspominając。W powieści roi się nie tylko od różnych wątków, które można rozpatrywać z odmiennych punktów widzenia i oceniać uwzględniając różnorodne aspekty。 Jest w niej też pełno zaskakujących perełek skojarzeniowych i innych, często pewnie w ogóle przez autora niezamierzonych。 Pojawia się na przykład piekielna choroba ubogich – noma。 Jakież było moje zdziwienie, gdy po wklepaniu tego hasła w google stwierdziłem, że jest to słowo z ochotą wykorzystywane w nazwach firm, nawet restauracji i winiarni, nie tylko polskich zresztą。 To tak, jakby ktoś nazwał bar Rozwolnienie albo klinikę dla dzieci Syfilis。Bardzo interesująco autor zajął się również tematami damsko-męskimi, konkretnie zderzeniem małżeństwa i rozwiązłości obyczajów。 Cenne jest również to, iż jedna z bardziej znaczących dla konstrukcji dzieła postaci, czyli ojciec protagonisty, bohater wojenny, odnosi na wojnie rany, które nie tylko czynią go potworem, ale w dodatku pozbawiają męskości。 To ważna opozycja wobec schematu królującego w naszej rodzimej literaturze, w której na wojnie albo zostaje się bohaterem, albo ginie, ewentualnie bohatersko ginie, ale nie ma miejsca na takie rzeczy jak kalectwo, zwłaszcza kalectwo odrażające lub odczłowieczające。 Gdyby świadomość wysokiego prawdopodobieństwa takiego właśnie obrotu rzeczy była większa, pewnie mniej byłoby chętnych do kolejnej „pięknej” wojny。Najważniejszą chyba jednak rzeczą, która kojarzy mi się z rzeczywistością opisaną we wspomnianym już prześwietnym Czarnym ogrodzie, jest obowiązkowość patriotyzmu, która jest zarazem jednym z leitmotivów Morfiny。 Większości Polaków urodzonych z matki-Polki-katoliczki i takiegoż samego ojca nawet nie przyjdzie do głowy zastanawiać się nad tym, co to znaczy być Polakiem i co to takiego patriotyzm。 Ten ostatni wydaje im się jedynie słuszny, obowiązkowy i święty。 Głębię infantylności tego światopoglądu ukazuje fikcyjny protagonista Morfiny, a jeszcze bardziej rzeczywiste postacie z Czarnego ogrodu。 Kim jest ktoś urodzony z rodziców polsko-niemieckich? Polakiem czy Niemcem? Kogo ma zabić w ramach realizacji patriotyzmu – matkę czy ojca, gdy każde z nich też zechce realizować swój patriotyzm? A jeśli jest dwóch braci i mają decyzją administracyjną nadane odmienne narodowości i obywatelstwa, to też mają się nienawidzić? Tych pytań bijących w istotę źle pojmowanego patriotyzmu, których większość Polaków nawet sobie nie uświadamia, gdyż urodzili się, żyją i umrą w monolicie narodowościowym, nigdy dość。Szczepan Twardoch poprzez Morfinę pokazuje się jako znaczące nazwisko w polskiej literaturze i jeśli trafię na następne jego książki, sięgnę po nie z ciekawością。 Mogłaby być Morfina szczepionką na źle rozumianą polskość i patriotyzm, gdyby nie to, że szczepionka jest skuteczna podana przed infekcją, a nie wtedy, gdy choroba osiągnie już stadium ogólnoustrojowej reakcji zapalnej。Szczególnie pouczająca była zaś dla mnie。。。 lektura recenzji w internecie。 Ta książka, niczym kij wsadzony w mrowisko, zamieszała w mózgach czytelników (nawet jeśli sami się do tego nie przyznają) i obnażyła prawdziwe oblicze polskiego humanizmu, tolerancji i szacunku dla drugiego człowieka。 Słowo, którym najczęściej określa się głównego bohatera, i to niezależnie od tego, czy recenzent odnosi się do niego z sympatią, czy bez, jest。。。 ŚMIEĆ!To prawdziwy obraz polskiego społeczeństwa i jego prawdziwa samoocena。 Tym bardziej przerażająca, że wyrażona, bądź co bądź, przez opiniotwórcze elity intelektualne。 I to w kraju, w którym mamy największy na świecie pomnik Chrystusa, dla którego głównym przykazaniem było przykazanie miłości。ŚMIEĆ! A dla mnie to hańba!Wasz 。。。Ps。 W książce znaczącą rolę zajmują Muszkieterowie。 Ponieważ przewijają się oni również w prześwietnej wspomnieniowej książce Kazimierza Leskiego Życie niewłaściwie urozmaicone, czyli wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu A。K。, więc, skoro jest okazja, gorąco zachęcam i do tej lektury。* Literatura faktu pióra Małgorzaty Szejnertźródło:http://klub-aa。blogspot。com/2015/10/m。。。 。。。more

Nikola Jankovic

Oktobar 1939, "silovana i razrušena Varšava", a u njoj naš glavni anti-junak。 "Ko sam? Ja sam Konstanti Vileman, džentlmen, rasipnik, kurvar, narkoman。 Novca mi nikad nije nedostajalo。 Volim da se družim sa umetnicima i piscima。 Voleo sam。 Volim žene。 Volim morfijum, ohlađenu votku i šampanjac, kokain odbiti neću, volim birana jela。"。 Rat prekida taj život。 "Ako si uopšte i imao ikakav život。 I pre i posle。 Čitav život se usitnjavaš, Kosteček, svestan si toga。 Te tvoje predstavice koje niko ne ž Oktobar 1939, "silovana i razrušena Varšava", a u njoj naš glavni anti-junak。 "Ko sam? Ja sam Konstanti Vileman, džentlmen, rasipnik, kurvar, narkoman。 Novca mi nikad nije nedostajalo。 Volim da se družim sa umetnicima i piscima。 Voleo sam。 Volim žene。 Volim morfijum, ohlađenu votku i šampanjac, kokain odbiti neću, volim birana jela。"。 Rat prekida taj život。 "Ako si uopšte i imao ikakav život。 I pre i posle。 Čitav život se usitnjavaš, Kosteček, svestan si toga。 Te tvoje predstavice koje niko ne želi, ne želiš ih čak ni ti, sedenje po kafanama, ljubavne afere, sve je to nalik struganju duše, stružeš je, iverje leti na pod, a duša ti se tanji, Kosteček, na kraju ćeš se sav istrugati, ništa neće ostati。"Ima tu dosta pitanja koje Kostek sebi postavlja, ali najveće je upravo 'ko sam'。 Poljak nemačkog porekla? Nemac koji živi u Poljskoj, ali se borio u poljskoj vojsci i postaje (pomalo slučajno, doduše) član pokreta otpora? "Ja sam Konstanti Vileman i zabole me dupe jesam li Nemac ili Poljak, jer ima važnijih stvari na ovom svetu。 Ja sam Konstanti Vileman i Varšavljanin sam。"Nema Morfijum priču koja bi ovako prepričana oduševila。 "No, hvala Bogu, u kog ne verujem, jer sam moderan čovek", ima stvari zbog kojih volim književnost。 Za početak, dešava se u interesantnom periodu, odlično je istražena a jedan od likova je i grad (Varšava)。 Pa su tu dva naratora koja se prepliću。 Konstantin priča u prvom licu, a misteriozna pripovedačica (njegova savest?) u drugom i trećem licu。 Taj ugao može da se menja iz pasusa u pasus, a ponekad i u jednoj rečenici, pa to izgleda ovako simpatično čudno:"Bio si bio sam već zaljubljen u Helu jesam li bio zaljubljen bio si u Helu već tada? Kako je to bilo, ne sećaš se, Kosteček, ne sećam se。"Nije ipak stalno toliko otkačen。 Ima tu međupriča o životima likova koje susrećemo - ispričane na nekoliko strana ili u par rečenica。 Govore o njihovim prethodnim životima ali još češće o njihovoj budućoj sudbini - možda za par meseci u varšavskom getu, "u nekoj srpskoj šumi" ili od noža u tamnoj londonskoj ulici trideset godina kasnije。 Ima Tvardoh i smisla za humor。 Ne onako da se stalno trudi da te zabavi, već da ti povremeno krivi usta:"Izbacujem ruku u znak pozdrava, kao kad se podiže cev protivavionskog topa。- Heil Hitler - kažem, davši ipak izvesnu notu sarkazma svom glasu, uostalom, upravo smo utanačili mito, teško je u takvoj situaciji hajlovati ozbiljno。"I na kraju, glas kojim je Morfijum ispričan。 Ne znam koliko je veran originalu i kako zvuči na poljskom, ali srpski prevod je simpatičan i uverljiv, a reči fino klize。Nije Konstanti sve što bismo želeli da junak romana bude。 A opet, ako sam mogao da simpatišem sa Humbertom Humbertom, da li je čudno što simpatišem i ovog zavisnika od morfijuma, alkohola i seksa? Na kraju krajeva, drugi svetski rat je, pobogu, šta je još jedna mala izdaja u tom vrtlogu? 。。。more

Ana

This review has been hidden because it contains spoilers。 To view it, click here。 I found this book hard to read, probably mostly because I didn't sympathise with the main character。 I agree with other reviewers that WW2 Warsaw was described really well, it gave you the feeling what was it like to live there。 But Konstanty was a sick and troubled character and I wasn't too excited on following his journey。 I found this book hard to read, probably mostly because I didn't sympathise with the main character。 I agree with other reviewers that WW2 Warsaw was described really well, it gave you the feeling what was it like to live there。 But Konstanty was a sick and troubled character and I wasn't too excited on following his journey。 。。。more

tree

Bardzo dobrze opowiedziana historia。Majstersztyk。

Weronika

Jedyne czym ratuje się ta książka w moich oczach, to zakończenie。 Niczym więcej。 Według mnie, mocno przegadana, za dużo filozofii, i niezrozumiałych rozmyślań。。。w sumie nie wiem kogo。 Fabuła, niby jest, ale jakby jej nie było。 Wszystko zbyt poplątane i pogmatwane。 Opis jest znacznie ciekawszy, niż sama książka。 Czytanie jej było czymś naprawdę męczącym。

Lukasz

Ta książka to niesamowita podróż。A w zasadzie to kilka podróży na raz。Podróż w czasie --- cofamy się do roku 1939, października, tuż po kampanii wrześniowej。Ta książka to podróż po starej Warszawie, podróż dorożką, piechotą po starej Warszawie, podróż tymi a nie innymi środkami transportu bo innych wtedy nie było, tramwaje nie jeździły a co dopiero taksówki。Ta książka to podróż po różnych mieszkaniach Warszawskich, na ulicy Dobrej, Podwale, Czerniakowie, przy Żelaznej bramie w okolicach Hali Mir Ta książka to niesamowita podróż。A w zasadzie to kilka podróży na raz。Podróż w czasie --- cofamy się do roku 1939, października, tuż po kampanii wrześniowej。Ta książka to podróż po starej Warszawie, podróż dorożką, piechotą po starej Warszawie, podróż tymi a nie innymi środkami transportu bo innych wtedy nie było, tramwaje nie jeździły a co dopiero taksówki。Ta książka to podróż po różnych mieszkaniach Warszawskich, na ulicy Dobrej, Podwale, Czerniakowie, przy Żelaznej bramie w okolicach Hali Mirowskiej。Ta książka to podróż samochodem, starym Chevrolotem po Polsce, prowincjonalnej Polsce, ale nie tylko Polsce, bo i podróż do starego słowackiego Bardejowa, Preszowa, Miskolca, no i wreszcie Budapesztu, wspaniałego, świetnego Budapesztu z szerokimi bulwarami który w roku 1939 był dostojny, wielki potężny, miał jeszcze wiele w sobie dostojeństwa, spuścizny bycia stolicą imperium austro-węgierskiego, Budapesztu, który był wielkim kontrastem Warszawy, pobitej, zniszczonej, mocno poturbowanej wschodnioeuropejskiej siostry。Oprócz podróży geograficznych, ta książka to podróż w głębię psychiki człowieka, który szuka własnej tożsamości, walczy z zaburzeniami psychicznymi, psychozą, ma halucynacje, słyszy głosy, czasem nawet tzw。 eksterioryzację (ang。 Out of body experience)。Ta książka to podróż przez życie młodego, dorosłego człowieka, który idzie przez życie według marszruty narzuconej mu przez matkę。Ta książka to podróż życiowa polegająca na szukaniu własnego sensu życia, opisująca trudne lekcje życiowe, które oczekują kogoś, kto gubi się w życiu。Ta książka to pokazuje jak czasem wyboista może być droga życiowa, a niektóre przeszkody, typu, nałóg, to przeszkody, które człowiek sam sobie niepotrzebnie stawia。////////////////////////////////////////////Początek tej książki wciągnął mnie。 Mniej więcej w połowie zacząłem odnosić wrażenie, że za dużo jest "Seksu, dragów, i rock'n rolla", ale miło mnie zaskoczył rozwój akcji i ostatnich 30% ksiażki słuchałem z zapartym tchem。 Słuchałem bo, książkę przesłuchałem w formie audiobooka, którego lektorem był świetny Maciej Stuhr。Twardoch wykonał kawał dobrej roboty。 Książka jest naprawdę bogata w wielu różnych aspektach。 Poznajemy przedwojenną Warszawę i Budapeszt。 Bardzo dobrze przedstawiony jest kontekst wielonarodowości Drugiej Rzeczpospolitej。 Świetne jest tło historyczne, koniec Kampanii Wrześniowej, oficerowie, żołnierze idący do niewoli, lub uciekający przed niewolą, zakopujący broń gdzie się tylko da。 Świetny jest wątek konspiracji, tworzącego się podziemia które ma na celu walkę z okupantem。 Po porażce Kampanii Wrześniowej Polska przestaje istnieć i to jest świetnie opisane, nic nie działa, niby Niemcy wygrali wojnę, ale w miejsce Państwa Polskiego pojawia się próżnia。 Można spekulować tylko co powstanie w miejscu Polski。 Powstanie Generalnego Gubernatorstwa jest niespodzianką dla wielu。 Los Żydów, wisząca w powietrzu zagłada, Holocaust jest mocno wyczuwalny, jednak mało przewidywalny dla ówczesnych mieszkańców Polski。 Sporo plusów ma ta książka。 Twardoch też świetnie skonstruował narrację。 W wykonaniu audiobookowym świetnie to wyszło w wykonaniu Maćka Stuhra。 Nie znam się za bardzo na zaburzeniach psychicznych, ale mam wrażenie jakby autor opisuje zjawisko psychozy, syndromu stresu pourazowego。 Główny bohater ma za sobą trudne dzieciństwo, problemy z tożsamością narodową i językową, kiedy dodamy do tego jeszcze stres i traumę wywołaną udziałem w wojnie, czym de facto była Kampania Wrześniowa no i to, że nasz bohater jeszcze brał od czasu do czasu narkotyki, to mamy kilka czynników, które podwyższają ryzyko pojawienia się poważniejszych zaburzeń natury psychicznej。 To ciekawy wątek który również zostaje poruszony w tej książce。 Nie pozostaje mi nic innego jak tylko mocno polecić tą książkę。 。。。more

Marcin Gruszka

reading being high

Sarah

Mada ću prizati da je sjajno odrađena zamisao kojom je napisana knjiga nas dve se nikako nismo povezale。 Jednostavno je- nije mi odgovarala。 Često sam morala da se vraćam jer sam zaboravljala šta sam čitala i sve tako u krug drugim rečima- daću joj neku drugu šansu u budućnost u ovom trenutku jednostavno mi nije legla。

AVANKU

Beznadziejna ta książka, Kosteczku。

Kuszma

Kezdem egy bűnös leegyszerűsítéssel: ez egy második világháborús kémregény, amiből kiviláglik, milyen rettentő dolog is a történelem。 Nos, nem: Twardoch ugyanis elég egyértelműen leszögezi, hogy szerinte nem a történelem a rettentő – az ugyanis csak egy absztrakció, mocskosnak meg gonosznak nevezni egyrészt szépelgés, másfelől meg olyan marhaság, mint az időjárást rosszindulattal ruházni fel。 Ami rettentő, mocskos meg gonosz, az bizony maga az ember, aki csinálja。 Ebből az alapvetésből fakad, ho Kezdem egy bűnös leegyszerűsítéssel: ez egy második világháborús kémregény, amiből kiviláglik, milyen rettentő dolog is a történelem。 Nos, nem: Twardoch ugyanis elég egyértelműen leszögezi, hogy szerinte nem a történelem a rettentő – az ugyanis csak egy absztrakció, mocskosnak meg gonosznak nevezni egyrészt szépelgés, másfelől meg olyan marhaság, mint az időjárást rosszindulattal ruházni fel。 Ami rettentő, mocskos meg gonosz, az bizony maga az ember, aki csinálja。 Ebből az alapvetésből fakad, hogy ez a regény nem valami szívderítő olvasmány, ezer okból kellemetlen érzéseket kelt olvasójában, és ami azt illeti, helyenként konkrétan fájdalmas is – ez az a fajta fájdalom, amikor az ember két kézzel ragadná meg a főszereplő grabancát, miközben az arcába üvölti, hogy „Nem, nem teheted meg ezt!”, ám erre persze nincs módja。 A főszereplő meg megteszi。 Azt, amit。Két dolog miatt nagyon bátor könyv ez, és ezek miatt nem tudok neki mást adni, mint öt csillagot。1。) Az elbeszélő személye。 Elhangzott már itt az értékelésekben, hogy Konstanty Willemann varsói polgár egy igazi, tőről metszett antihős: szexista, morfinista, egoista, jellemtelen, amit csak el tudunk képzelni。 Ráadásul alighanem skizofrén – különösen ha az ő hangjának tekintjük azt a narrátort, aki folyton-folyvást belebeszél a szövegbe, kívülről vizsgálva Kostek cselekedeteit, hol szeretettel, hol szánakozással fordulva felé。 Ez a másodlagos narrátor alkalmasint a kötet legnagyobb rejtélye。 Nem puszta „belső hang”, hiszen látja a jövőt, nem azonosítható olyan könnyen magával az íróval, hiszen nőnemű – hát akkor ki ő? Egy párka? Vagy netán Clio, a történetírás istennője? Ennek kisilabizálása ránk van bízva。 Ugyanakkor ez a kettős narráció növeli az egyébként is hipernyugtalan, helyenként kifejezetten látomásos textus mélységét, olyan gödröt ásva az olvasó alá, amibe könnyű beleesni。 És bár a szöveg azt a hatást kelti, hogy egyfajta „ösztönös” próza, de valójában nagyon tervezetten konstruálja meg Twardoch az elme zavarodottságát。2。) Az író olyan ügyeket feszeget és profanizál, ami Lengyelhonban abszolút szentség: a hazafiasság és az ellenállás kérdését。 Talán Willemann is azért ilyen túlhajszoltan elcseszett figura, mert így Twardoch büntetlenül adhatja a szájába azokat a gondolatokat, amiket egy „rendes lengyel” nem gondolhatna。 Mert az egy dolog, hogy Kostek olyan, amilyen, de nézzük meg, kik az ellenpólusai: megannyi „eugenetikus” beállítottságú, ostoba, primitív nagylengyel, akik kvázi véletlenül harcolnak Hitler ellen, hiszen nagyjából ugyanúgy vélekednek a rendről, a zsidókról, a bolsevikokról meg a katonai erényekről, mint a nácik。 Történelmi vicc, hogy ők lennének a jó fiúk。Szóval erős könyv。 Folyamatos bizonytalanságban tartja az olvasót – groteszk módon azzal, hogy időről időre feltárja előtte a szereplők jövőjét。 (És még egy hosszabb budapesti jelenet is van benne!) Aki szeret zavarba esni, és nem elvárás nála, hogy kis piros pipacsok nyíljanak a szívében egy könyvtől, az próbálkozzon meg vele。 。。。more

Rafał Derda

Straszne dłużyzny, nieznośna egocentryczna emfaza głównego bohatera, mało wiarygodna fabuła, momenty które są jakby wprawką przed "Królem"。 Chyba rzecz tylko dla zagorzałych fanów Sz。 Tw。, albo wielbicieli tzw。 peryferyjnej prozy polskiej。 Przeczytałem "Morfinę" zaraz po "Łaskawych" Littella i przez to poczucie różnicy klas stało się jeszcze bardziej dojmujące。 Straszne dłużyzny, nieznośna egocentryczna emfaza głównego bohatera, mało wiarygodna fabuła, momenty które są jakby wprawką przed "Królem"。 Chyba rzecz tylko dla zagorzałych fanów Sz。 Tw。, albo wielbicieli tzw。 peryferyjnej prozy polskiej。 Przeczytałem "Morfinę" zaraz po "Łaskawych" Littella i przez to poczucie różnicy klas stało się jeszcze bardziej dojmujące。 。。。more

Jan Bieroń

Trudno w zasadzie powiedzieć o czym jest ta książka, trochę o upadku Polski i Polaków w pierwszych miesiącach wojny, ale bardziej o tym jak upadali。Bardzo ciężka w lekturze książka, nie tyle ze względu na fabułę, która jest przygnębiająca i po prostu nihilistyczna, ale przede wszystkim za sposób narracji, chaotyczny i dwoisty, sam ze sobą sprzeczny, z jakiegoś powodu przez autora uznany za konieczny。

Magda w RPA

Bardzo ciekawie napisana książka i widać, że autor włożył dużo pracy w odwzorowanie w niej tamtejszych realiów。 To jest też zupełnie inna książka o wojnie bo często w tego typu powieściach czy filmach kontekst historyczny przesłania przeżycia wewnętrzne bohatera。 Naprawdę bardzo dobrze się czyta。Oczywiście książka nie jest bez wad。 Obcięłabym z niej trochę tekstu。 To jest chyba mój największy zarzut: że mimo wszystko trochę nużyła momentami powtarzalnością więc niestety nie mogę dać 5 gwiazdek。

Magda

Bardzo dobrze napisana książka。 A w audiobooku, przeczytana mistrzowsko。

Julia

Strumień świadomości, paranoja, rozdwojenie jaźni, wszystko poprzeplatane detalami historycznymi i tworzące (wbrew pozorom) spójną i ciekawą całość - szkoda tylko, że wszystko tonie w zbędnym plugastwie。

Bruno Kos

Quit after 150 pages, just didn't see myself resuming on this, so my rating should be ignored as well。 Quit after 150 pages, just didn't see myself resuming on this, so my rating should be ignored as well。 。。。more

Borys Musielak

Klimat trochę jak u Tyrmanda, ale u Twardocha jest też drugie i trzecie dno。 Nieco dla mnie zbyt to wszystko efekciarskie, ale umie człowiek pisać。

Marcin Tomaszewski

Rany, jak ja się męczyłem。 Tak dobrze napisana książka, a ja ledwo przez nią przebrnąłem。

Łukasz

Z początku wciągająca intryga i ciekawa narracja zbyt szybko zmieniają się w męczącą eksperymentalna papkę, zmierzającą zupełnie donikąd。